Stop! 6-latek w szkole, ustawowy bubel

Chore pomysły chorych ludzi

Pomysłodawcy powinni zasięgnąć opinii psychologów zajmujących się rozwojem psychiki 6 – latka.

Czy we wszystkim musimy doganiać Unię Europejską? Wykształcimy małe cyborgi, znakomicie orientujące się w informatyce, matematyce, a nie będące w stanie serdecznie i szczerze z uczuciem przytulić młodszego braciszka, pogłaskać pluszowego misia. To z nich w późniejszym okresie będą rekrutować się młodzi pacjenci poradni psychologiczno -pedagogicznych, a potem poradni psychiatrycznych.

Nie zabierajcie dzieciństwa, nieodwracalnego czasu, złotego okresu życia dziecka. 6-latek nie umie maskować i tłumić swych przeżyć emocjonalnych.

Prawie do końca okresu przedszkolnego, wskutek niepełnej dojrzałości układu nerwowego i niewykształconych jeszcze procesów hamowania, dziecko jest bardzo pobudliwe. Dlatego też nawet słabe bodźce mogą wywołać zarówno przykre, jak i przyjemne stany emocjonalne.

Emocje mają charakter przejściowy. Dziecko przechodzi bardzo łatwo z jednego nastroju w drugi, diametralnie od niego różny. Zmartwione i zapłakane za chwilę śmieje się i cieszy (M.Przetacznik-Gierowska, G.Makiełło-Jarża, Psychologia rozwojowa i wychowawcza wieku dziecięcego 1992, s.173).

Zdaniem wielu psychologów podstawowymi czynnikami wpływającymi na jakość rozwoju uczuciowego jest spokój, czułość oraz poczucie bezpieczeństwa, które wpływają na powstanie odpowiedniego „klimatu wychowawczego”. Klimat taki jest nieodzowny zarówno w domu rodzinnym, jak i w instytucjach wychowania przedszkolnego, gdyż atmosfera spokoju, życzliwości i poczucie pełnego bezpieczeństwa sprzyjają stopniowemu poszerzaniu się kontaktów społecznych dziecka (M.Kwiatowska, Podstawy pedagogiki przedszkolnej, 1985, s.246).

Czy do pracy z 6-latkami są przygotowani nasi pedagodzy? Program i metody pracy oraz organizacja zajęć dla dzieci 6-letnich powinny się znacznie różnić od tych adresowanych do 7-latków. Czy ktoś pomyślał o przeszkoleniu kadry pedagogicznej, skoro do tej pory nie ma ostatecznej decyzji w sprawie przesunięcia wieku rozpoczęcia obowiązku szkolnego?

Obawiam się, że nauczyciele nauczania początkowego nie są przygotowani do pracy z 6-latkami. Program studiów pedagogiki wczesnoszkolnej obejmuje bowiem nauczanie dzieci 7-letnich i starszych.

Pominę celowo problem nieprzystosowanych ławek, stołów, świetlic, boisk, bezpieczeństwa w szkołach.

Czemu to ma służyć? Po kompromitującej „kampanii mundurkowej” czeka nas kolejny ustawowy „bubel”.

A co Wy drodzy czytelnicy sądzicie na ten temat?

321 odpowiedzi na “Stop! 6-latek w szkole, ustawowy bubel”

  1. Panie Marku – dziękuję za uznanie!
    Mam nadzieję, że nasze posty przyczynią się do poprawy sytuacji w szkole, jak również do zmiany nastawienia rodziców do ewolucji w oświacie! Pozdrawiam dyrektorów szkół i władze samorządowe!

  2. Bobo! Twoje refleksje są bardzo merytoryczne, nawet jeśli ktoś się z nimi nie zgadza to wiele może się z nich nauczyć. Dziękuje za wszystkie poważne przemyślenia. Jak obiecałem już nie długo trafią do przyszłego ministra edukacji. Niech się wreszcie oprze na mądrych doradcach. Nasze forum jest kopalnią wiedzy z której powinien przyszły minister skorzystać. Autor.

  3. To sie nazywa pochwalic dzień przed zachodemsłońca-Tusk pochwalił p.minster Hall zdecydowanie za wcześnie….
    Ja w szkole widzę 7 latki które ledwo radzą z programem .Szok że sie chce jeszcze załadowac 6 latki takimi trudnościami.
    Ale co tam niech pracuja nam na emerytury. Żeby każdy polityk dał 1% podatku od swojej pensji każdy miesiąc to bysmy mieli wysokie emerytury i bez 6 latków.

  4. Pani Magdo, czy pani córeczka wcześniej chodziła do przedszkola?
    Jeśli nie, to ma Pani odpowiedz na zachowanie córeczki. Dzieci często reagują płaczem na rozstanie z mamą czy tatą. To normalna reakcja na zmianę otoczenia i dobra bo świadczy o silnym związku emocjonalnym z rodziną. W tym wieku sfera emocjonalna nie jest jeszcze w pełni rozwinięta. To tzw. odcinanie pępowiny. Różnie to się odbywa u różnych dzieci. To również odczuwane przez dziecko chwilowej utrata poczucia bezpieczeństwa, którą państwo jej zapewnialiście. Do tej pory dom był jej całym światem, a teraz wszystko się przewróciło do góry nogami. Skora bawi się tam dobrze, to wygląda na to, że tylko rozstanie jest takie dramatyczne, dlatego proszę stanowczo i konsekwentnie zaprowadzać córkę do “0”, nierozczulać się nad nią – wiem to brzmi okropnie ale proszę mi wierzyć, że dzieci potrafią być okrutnymi manipulantami i dokładnie wiedzą co nam ściska serce.
    Proszę jej wyjaśnić, o której pani ją odbierze np. pokazać wskazówki na zegarze albo jako wyznacznik czasu uznać harmonogram dnia w przedszkolu – słuchaj po obiedzie pójdziecie na spacer potem ja przyjdę po ciebie i wracamy do domu! Dobrym sposobem rozstania jest też zasada ty mi dajesz coś twojego ja mojego, np. zawiązuje jej pani na szyjkę swoją apaszkę i mówi – zobacz teraz cząstka mnie jest z tobą, jak będzie ci smutno to złap mocno apaszkę!
    W domu w wolnym czasie proszę się z córką pobawić w szkolę np. mówi Pani do córki pobawimy się w przedszkole ty będziesz nauczycielką a posadzone lalki i maskotki przy stole to twoi uczniowie chodź przeczytamy im twoją ulubioną bajkę (pani czyta), powiedz o co zapytamy tego misia, zobacz ta lalka zgłasza się do odpowiedzi… itp. Potem może pani zostać nauczycielem a córka musi zwracać się to pani “proszę pani” i wykonywać pani polecenia typu namaluj mi…, pokoloruj to…, wykonaj z plasteliny to… oczywiście po skończonej pracy chwalimy dziecko i robimy wspólnie wystawkę na lodówce czy półce. Trzeba dziecku wyjaśnić, że to tylko taka zabawa – zawsze będę twoją mamą. Takich zabaw może być mnóstwo zostawiam resztę pani wyobraźni.
    Jeśli córeczka chodziła do przedszkola, to może, to być reakcja na zmianę grupy, miejsca, nauczyciela.
    Jeżeli płacz dziecka nie ustąpido gwiazdki polecam konsultację z poradnią psychologiczno – terapeutyczną.
    Powodzenia.

  5. Czytam, i czytam, i jestem załamana tą reformą. Do tej pory zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam posyłając dziecko z 2005 r. do kl.0. Ciągle tracę na to szarpanie się z sobą czas i nerwy.
    Chcę jeszcze dodać jeden problem. O wszystkim tu się pisze, ale nikt nie wspomniał o tym ,że w roczniku 2005, który poszedł w roku 2011/2012 do kl.0, a nie do kl.1 będzie mało dziewczynek a dużo chłopców. I na odwrót: chłopcy w kl.1 (sześciolatki) w osobnych klasach dla sześcioletnich pierwszoklasistów będą stanowili mniejszość. Tak jest właśnie w mojej szkole – osobne klasy dla dzieci 6-letnich w kl.1 i dla 6-latków w zerówce. EFEKT – dziś obserwowałam wymarsz kl.1 sześciolatków – 14 dziewczynek, dwóch chłopców (takie są tam proporcje). Moje dziecko zaś, dziewczynka w zerówce, patrzy z tęsknotą za dziewczynami z kl.1, bo w swojej grupie ma ich niewiele. Roczniki wymieszają się dopiero w kl.4, wtedy jest szansa na równiejsze “rozłożenie płci” w klasach. Dziewczynki rozwijają się szybciej w tym wieku, stąd przeważająca decyzja rodziców o posyłaniu wcześniej dziewczynek (mam kilkoro dzieci i bez pedagogicznego wykształcenia widzę sama znaczną różnicę w możliwościach dla tożsamego wieku).
    Chciałabym przekazać decydentom, którzy zdecydowali o takiej sytuacji, że przeprowadzenie w taki sposób reformy świadczy o całkowitej ich niekompetencji oraz bardzo obciąży dzieci i rodziców (moja córka ciągle prosi mnie o przeniesienie jej z 0 do kl.1, bo tam jest dużo dziewczynek). Wskazany przeze mnie problem wydaje się pozornie błahy – ale tylko dla dorosłych.
    W tym wieku dziecko drugiej płci jest często traktowane jak kosmita. W rezultacie dzieci w grupach nie mają z kim się bawić (a wychowawcom nie zawsze się chce angażować w wysiłek ciągłej integracji dzieci). Młodszy syn w zerówce dwa lata temu w przedszkolu, w towarzystwie samych dziewczynek (oprócz niego w grupie był tylko 1 chłopiec, zdarzało się zatem, że jako chłopiec zostawał sam) chował się w kąt i obrażał się lub płakał. Nie chciał chodzić do przedszkola, choć wcześniej nie zdarzało mu się to.
    Reformie – tak, ale przeprowadzonej z głową. We wszystkich aspektach, o których była mowa w wypowiedziach wyżej.

  6. a mój pięciolatek czuje się lepiej w szkole niż w przedszkolu – i o powrocie do przedszkola nie chce słyszeć. Dziecko uczęszczało do jednego z lepszych przedszkoli w Szczecinie – niestety w grupie było najstarsze i teraz w zerówce szkolnej z sześciolatkami czuje się o wiele lepiej. Nauczyciele wbrew obiegowym opiniom potrafią się zająć takim dzieckiem, ławki są dostosowane – w domu dziecko korzysta z normalnej łazieni a nie miniatury i w szkole też daje sobie radę. Wnioski – gotowość szkolna jest cechą indywidualną i pójście dziecka do szkoły powinno zależeć tak jak od rodziców taż też od porad czy opinii specjalisty. A co do gotowości rodziców wysłania dziecka do szkoły – niestety obserwuję, że gro rodziców tylko dostarcza pociechy do szkoły, nie angażując się w ich życie szkolne. I tu kolejny wniosek – jak się dba tak się ma.

  7. Mamy nową panią minister ,która będzie kontynuowac pomysły poprzedniczki. Lub jeszcze na początku przyzna sie do błędów za p.Hall i coś zmieni.

  8. Pani Ulo problem tu nie tkwi w reformie tylko w rodzicach i dyrekcji placówki, do której uczęszczają pani dzieci. Od lat tworząc klasy dobiera się dzieci poporcjonalnie co do wielkości pod względem płci. Np. zakładamy, że powstają 4 pierwsze klasy czyli A, B, C, D w których trzeba umieścić 92 dzieci z czego 40 uczniów to chłopcy a pozostałe 52 to dziewczynki tzn. że do każdej klasy trafia 23 dzieci: po 10 chłopców i po 13 dziewczynek. Chyba że w szkole jest jedna klasa i nie ma możliwości wyrównania. Nie wiem skąd taki pomysł na tak duże dysproporcje. Poza tym, że taki podział nie sprzyja relacjom między chłopcami i dziewczynkami, to również za chwilę będzie widać różnicę w poziomie zdobytej wiedzi przez te klasy. W każdym środowisku do pełnej harmonii potrzeba równowagi!

  9. Co mam teraz zrobić z dzieckiem urodzonym w 2006 roku, ktore poszło do zerówki – jak można tak zmieniać zdanie co za idioci decydują w tak ważnych kwestiach JESTEM W…….wiony!!!!!!!

  10. A co ja powinnam w tej sytuacji zrobić z dzieckiem ur. w roku 2005, które jest teraz pierwszoklasistą? Posłałam je do szkoły, bo za rok miał być ” tłok “….To wszystko jest chore jakieś!

  11. No tak i Igo ‘chciałas dobrze a wyszło jak zawsze’.Moim zdaniem to mącenie w głowach społeczeństwu.

  12. Dokładnie!!!Pomimo iż moje dziecko jest szczęśliwe,że chodzi do szkoły to ja jestem rozczarowana tymi ciągłymi zmianami.Rozczarowana i zła bo nie ukrywam,że przy podejmowaniu decyzji o posłaniu córki wcześniej do szkoły, braliśmy pod uwagę także fakt kumulacji dwóch roczników w przyszłości…

  13. Mój syn rozpoczął naukę w klasie I jako 6-latek. Jestem załamana. Zajęcia są prowadzone według starej podstawy programowej. Mały jest zniechęcony. Dziś dostał F tzn. 1 za dyktando. Miał się nauczy pisac 3 zdań na pamięc. Nie wspomnę o tym,że kończy naukę alfabetu a czytanki, które są zadawane do domu mają po kilka zdań. Żałuje decyzji o wcześniejszym posłaniu syna do szkoły. Decyzję naszą poprzedziłam konsultacją z poradnią i szkołą. Wszyscy mówili, że mały da radę. Teraz zastanawiam się co dalej robic? Czy zostawic go w I klasie drugi roku czy posłac dalej. Sytuacja jest beznadziejna. Jeśli zdecyduję się posłac go do klasy II to mały nie da sobie rady bo juz teraz ma problemy. Jeżeli go zostawię drugi rok w tej samej klasie obawiam się że może się cofnąc. Nie chcę zrobic mu krzywdy. Proszę pomóżcie mi…

  14. Moja córka poszła do “zerówki” od września jest 5-latką. Zostaliśmy zmuszeni do posłania dziecka do zerówki po pierwsze ustawą bo 6-latki miały obowiązkowo iść do szkoły,wiec 5-latki do zerówki. Po drugie telefonami ze szkoły,bo to mała miejscowość i każda “sztuka na wagę złota”, że jak nie zapiszemy dziecka, “to będą to musieli zgłosić odpowiednim władzom i będziemy odpowiadać za niedotrzymanie obowiązku”. Czułam, że to nie jest dobre zwlekaliśmy z zapisem do ostatniego dnia sierpnia z nadzieją, iż MEN pójdzie po rozum do głowy. Efekt jest taki, że przez pierwsze tygodnie kontakt z dzieckiem był utrudniony, nie chciała nic opowiadać, przychodziła po 5 godzinach i kładła się spać. Mówiła, że nie może rozmawiać, bo ją głowa boli. Nasze radosne dziecko przestało się uśmiechać. Nie mogłam jej dobudzić na 8 :00 do szkoły.Mówiła, że jest jej za trudno robić zadania w książce. Wreszcie przyszło to czego się obawiałam dziecko raz w życiu leczone antybiotykiem nagle zaczęło zapadać na zdrowiu. Efekt jest taki, że chodzi tydzień do szkoły resztę miesiąca jest chora. A ja już przy pierwszej nieobecności miałam telefon ze szkoły, że zbyt długo jej nie ma a program goni, żebym się nie zdziwiła jak będą “sensacje potem”. Nie pomagało tłumaczenie, że zaczęła chorować odkąd chodzi do zerówki. A teraz dowiaduje się, że dzieci z rocznika 2006 będą chodzić i drugi rok do zerówki. Pytam po, co to wszystko było ?? Ale kogo to obchodzi.Rodziców straszy się konsekwencjami, a kto poniesie konsekwencje za doświadczenia na naszych dzieciach? I wiem co piszę. Moje starsze dzieci kończyły szkoły w normalnym tempie i po co te zmiany, dla polityki?

  15. Witam. Moja córka z października 2006 poszła do zerówki szkolnej, aby za rok, jako zobowiązana do nauki, mogła kontynuować ją wśród dzieci, które już zna. Szkoła mała, wyszukana specjalnie po to, aby mojego nieśmiałego i nie lubiącego hałasu dziecka nie stresować wielkim molochem. Nauczycielka fajna, szkoła gotowa na małe dzieci, ale córka i tak mówi, że wolałaby się więcej bawić a mniej pracować i co rao mnie pyta, czy dziś musi iść do szkoły (chodzi zresztą w kratkę, bo często choruje, mimo, że już dwa lata “hartowała się” w przedszkolu). W klasie ma prawie same 6-ciolatki, niektóre o półtorej głowy wyższe od niej, w dodatku 80% to chłopcy a ona oczywiście chce się bawić głównie z dziewczynkami. Jeśli pójdzie za rok do pierwszej klasy, to już do końca swojej edukacji będzie w klasie tą najmłodszą, co teraz lekko uwiera, ale w gimnazjum może okazać się już problemem: jej koleżanki będą już prawie kobietami a ona być może będzie jeszcze zupełnym dzieckiem. Jeśli z kolei zostawię ją na kolejny rok w zerówce, martwię się, że tego nie zrozumie i będzie tęsknić za koleżankami, że poczuje się jakaś gorsza. Co robić??? Intelektualnie radzi sobie dobrze, ale emocjonalnie jest chyba jeszcze nie gotowa. Czy mam jej powiedzieć, że zostaliśmy przez rządzących oszukani i ona przez to musi teraz cierpieć? Jak mam jej to zamieszanie wyjaśnić? Dodam, że po moich telefonach do kuratorium i do sejmu dowiedziałam się, że żadnych wiążących decyzji jeszcze nie ma, stan prawny na dziś jest taki, że 6 latki idą do pierwszej klasy od 2012, bo projekt zmiany jest dopiero na etapie konsultacji społecznych. I nikt nie umiał mi powiedzieć, KIEDY wreszcie zapadną OSTATECZNE decyzje. Halo, czy w tym kraju da się coś zreformować z głową a nie od d…. strony??? Przepraszam za te emocje, ale albo się ma odwagę reformować, albo się jej nie ma i może lepiej wtedy tego w ogóle nie rozpoczynać.

  16. Witam!
    Mieszkam w małej miejscowości , gdzie nie ma przedszkola, a dzieci 5 i 6-letnie uczą się razem w grupie “O” przy szkole. Dodam , że mój syn ( luty 2005) był ostatnim rocznikiem, jaki uczęszczał do naszego przedszkola ( istniało dzięki finansom z Unii). Ponieważ nauczycielka w “O” naucza zgodnie z programem tj. nie uczy dzieci 5 i 6-letnich pisać i czytać , mój synek okropnie sie nudził , gdy musiał wciąż kolorować obrazki. Doszło do tego, że nie chciał chodzić do “przedszkola”. Oczywiście “ta” reforma oświatowa jest chora, ale po długich rozważaniach doszlismy z mężem do wniosku, że nasze dziecko pójdzie jako 6-latek do I klasy, bo na nic zdadzą się nasze dylematy, skoro w przyszłym roku szkolnym rodzice dzieci z rocznika 2006 będą mieli obowiązek posłać swoje pociechy do I klasy. Tak uczynilismy, a w międzyczasie rząd zaczął się wycofywać ze swych decyzji. Czuję się więc nabita w butelkę.
    Dzisiaj sytuacja wygląda tak: synek z ogromną przyjemnością chodzi do I klasy i nie ma problemów z nauką. Na pytanie, czy chciałby wrócić do 5-latków, zdecydowanie mówi, że nie. Wszystkie dzieci z jego klasy się znają, bo razem uczyły się jako 5 i 6-latki w grupie “O”. Prawie połowa dzieci w klasie to 6-latki. Z tym , że na zebraniach jeśli słychać pochwały, to wyłącznie pod adresem dzieci starszych. To one mają b. dobre wyniki w nauce, te młodsze uczą się dobrze, ale bez większych sukcesów. Tym starszym wiele rzeczy przychodzi po prostu łatwiej i naturalniej. Dodam , że nauczycielka stara się te różnice wyrównywać, i tak wiele z pośród młodszych dziecki chodzi na zajęcia wyrównawcze.
    Jest koniec grudnia , a mi -matce 6-latka dopiero teraz otwierają się oczy. Widzę , że moje dziecko uczy się bardzo chętnie i z ogromną przyjemnością chodzi do szkoły, ale sukucesów nie odnosi. Powiedzmy, że nie musi,ale zastanawia mnie , że najlepsze wyniki w klasie mają tylko te dzieci starsze. Teraz ważna jest nauka pisania i czytania, ale gdy w IV dojdzie historia, biologia itp., czy do tego czasu różnice w przyswajaniu nauki u tych dzieci się wyrównają? Raczej nie.
    Pluję sobie w brodę, że nie mieszkam w mieście (dostęp do przedszkola i dobrej zerówki), że zawierzyłam rządowi (od 2006 obowiązkowa I klasa dla 6-latków), że podjęłam zbyt pochopnie decyzję o nauce mojego syna w klasie I (niechby się tam nudził w “O”). Czasu nie cofnę, ale usilnie zastanawiam się co z tym fantem zrobić…

  17. Do Monika Mieliśmy dokładnie ten sam problem z dzieckiem co ty przychodziło rozdrażnione,zmęczone i ciągle chorował. A pani wydzwaniała co się dzieje program goni ma zaległości gdy był tylko chory biegaliśmy po książki i nadrabialiśmy zaległości w domu ale w efekcie ciągłego brania antybiotyków oraz znacznego obniżenia odporności lekarz zaproponował odroczenie dziecka o rok zaznacze ze ma 5 lat. w PPP dowiedzieliśmy się że dzieci się nie odracza więc uczęszczał do zerówki dalej w kratkę. I zaczął bardziej chorować w szpitalu lekarz też zasugerował żeby dziecko odroczyć dowiedziałam się że istnieje możliwość nauczania indywidualnego w domu po załatwieniu wszystkich papierów teraz dziecko jest nauczane w domu ,oraz uodparnianie pani ma z nim 5 godz w tygodniu ,oraz pani logopeda godzinkę.Żałuje że nie załatwiłam tego zaraz,ponieważ dziecko wreszcie jest zdrowe.Przedszkolanka sugerowała mi że za rok w wieku 6 lat bedzie to samo jeżeli się nie uodporni wśród dzieci i nie powiem miałam wątpliwości ale teraz nie żałuje i wiem że postąpiłam słusznie

  18. Witam,
    po dzisiejszym przyjęciu przez Rząd projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty, w myśl czego sześciolatki będą miały obowiązek uczęszczania do klasy pierwszej od roku 2014 stwierdzam, że Pani Minister MEN oraz Pan Premier powinni sami podjąć edukację od przedszkola począwszy – może by się czegoś więcej nauczyli, wstyd …… Gdzie tu demokracja ???

  19. Tomcio Paluch: Na całe szczęście dla mnie mój syn został oszczędzony ( rocznik 2007 więc pójdzie do 1szej klasy w normalnym czasie, chyba, że czegoś nie rozumiem ).

    Ale wracając do tematu. Mam porownanie tak naszego systemu jak i systemu w UK.
    W dużym skrócie można powiedzieć, że nie ma co porównywać. Wczesne lata ich szkoły to nadal przedszkole, a raczej to co u nas nazywamy przedszkolem. Gdyby u nas tak miało być – byłoby ok. Niestety pomimo zapewne najszczerszych chęci kasty rządzącej nic z tego nie wyjdzie.
    Nie ma i nie będzie funduszy na to aby w tak krótkim czasie przygotować szkoły na przyjęcie naszych maluchów. Jak to mówią z pustego i Salomon nie naleje.
    Na przykład można podać moje miasto: Tarnów. W tym roku szkolnym zlikwidowano 4 przedszkola i 1 szkołę tłumacząc to brakiem środków finansowych. Na przyszły rok już przewidywana jest dziura w wysokości 10mln zł na oświatę. Więc jakim to cudem ma się udać przygotowanie szkół na małych podopiecznych ?
    I to na co zwracał uwagę nie tylko Pan Marek: przygotowanie nauczycieli – przecież dla 6latków to powinien być ktoś, kto nie dość, że potrafi być nauczycielem przedszkolnym musi mieć tą cudowną zdolnośc aby w sposób bezbolesny wprowadzić te kilka elementów szkolnych jakie jest wymagane.
    Nie można sobie pozwolić aby taki maluch wpadł w normalne tryby szkoły gdzie nauczyciel podejdzie do niego jak do zwyczajnego ucznia.

    Widzę to po swoim 4,5 letnim synu: jest zdolny, wesoły i naprawdę ciekawy świata. Ale głównie chce się bawić. I teraz ja, w przyszłym roku miałbym go posłać do szkoły ??? Co to to nie.

  20. Mój synek ma 5 lat i od września podjął naukę w klasie zerowej.Widzę że nauka nie sprawia mu trudności a jak będzie a klasie pierwszej? Boję się że emocjonalnie nie jest przygotowany do szkoły, nie chciałabym go skrzywdzić. Nie wiem kompletnie co robić?

  21. Witam!Od września 2011 roku moja córka poszła do I klasy jako sześciolatek po uprzednim rocznym pobycie w przedszkolu.Muszę stwierdzić z przykrością (bo żal, że dobrzy nauczyciele marnują sie w przedszkolach), że kadra nauczycielska w przedszkolu była rewelacyjna mimo że były to osoby młode.Moje dziecko kwitło w przedszkolu było radosne , zadowolone, chętne do nauki, zaradne ani raz nie zapłakało a konflikty z koleżankami czy kolegami były załatwiane w jeden dzień,Panie znały moje dziecko bardzo dobrze wiedziały o mocnych i słabszych stronach dziecka na co zwrócić szczególną uwagę a czym się nie przejmować, zauważały kiedy dziecko czymś się martwi a kiedy ma po prostu gorszy dzień.Teraz dostała Panią która wiekuje już w szkole od parunastu dobrych lat która nie jest przygotowana zupełnie mimo swojego doświadczenia na takie dzieci zero wrażliwości na wrażliwość dziecka!Córka radzi sobie z materiałem i obowiązkami co innego jeżeli chodzi o emocje związane z ocenami czy kontaktami koleżeńskimi.Ja rozumiem że są sprawy miedzy dziećmi z którymi powinny sobie radzić same ale większość jednak wymaga jakiejś ingerencji nauczyciela i jego dobrej woli, odrobiny serca a jeżeli nauczyciel jest znudzony swoją pracą albo sobie z nią nieradzi to niech da szanse młodym ambitnym nauczycielom którzy nieraz marnują się tylko dlatego że tacy “wiekowi” zajmują zdolniejszym miejsce!Wiem że istnieją nauczyciele z bardzo długim stażem pracy i nie można im nic zarzucić ale stanowią oni wyjątek jeden na milion.Teraz mamy dylemat czy zostawić dziecko jeszcze raz w I klasie mimo że radzi sobie z materiałem ale nie radzi z emocjami czy posłać dalej?

  22. Bzdury. Społeczeństwu, również dzieciom powinno się stawiać wyższą poprzeczkę edukacji. Jest 21 wiek. Skoro pan Juraszek twierdzi, że dzieci potrzebują dużo spokoju i czułości, to nie wiem jaki sens w ogóle posyłać do szkoły. Tam tylko stres i wymagania. Powinien pan zaproponować całkowite zniesienie obowiązku szkolnego. Po co to komu. Nie chce się uczyć – niech siedzi w domu. Pracować też nie chce. I słusznie. Matka przytuli, pogłaszcze, nakarmi… tak do czterdziestki…
    Panie gdzie Pan szkoły kończył?
    Trzeba iść z duchem czasu. Ludzie żyją dłużej, jest epoka komputerów, samochodów i ludzi myślących.
    Racjonalnie, nie tak jak pan w Utopii. Swojego synka pan głaszcz, zapewniaj mu spokój, zrób mamisynka. I nie puszczaj do szkoły

  23. Cóż, są i takie refleksje! Dla przyzwoitości zatwierdzam ową nacechowaną prywatnymi inwektywami wypowiedź, myślę że wynikającą bardziej z emocji niż rozsądnego wgłębienia się w istotę problemu.Pozostawiam więc bez komentarza.Autor.

  24. Nieprawda panie Marku. Ja pracuję w przedszkolu. Z dziećmi 6 – letnimi. Mam zakaz wprowadzania liter, nauki czytania przeliczania, bo te obowiązki zgodnie z nową podstawą programową przejmuje szkoła. Przedszkole ma zakaz nauki. Widzę jak te dzieci się męczą i nudzą. Bawią się. Tak jak dzieci trzyletnie. To zbyt mało. One chcą się uczyć. Poznawać komputery, zdobywać wiedzę czytając. To naturalny pęd, przecież widzą gazety, ksiązki, klawiatury komputerowe i telefony komórkowe. One chcą to poznawać. Ja im zabraniam. Bo to jest przedszkole a nie szkoła – tak głosi znowelizowany program. Niszczę naturalny pęd dzieci do wiedzy. Legalnie ich uwsteczniam. Niech pan przeczyta opinię prezesa ZNP – PRAKTYKA. Jest tego samego zdania, Współczuję Panu braku kompetencji i głupoty wypowiedzi. Zapraszam do przedszkola, tam gdzie jest grupa dzieci 6/7 letnich. Nudzą się. Biją. Brakuje im nowych bodźców – zdobywania wiedzy

  25. A ja współczuję dzieciom takiego pedagoga, który widzi jak jego dzieci się męczą, nudzą, który przyznaje się, że zabrania i niszczy naturalny pęd dziecka do wiedzy. Przecież w tym okresie można rozwijać dziecięce talenty, można ich uczyć rozumienia otaczającego świata i własnego ciała, ćwiczyć umiejętności manualne, myślenie logiczne, rozwijać sprawność fizyczną, a to wszystko w przyjaznej dla dziecka atmosferze, w miejscu, które dobrze zna i w którym czuje się bezpieczne. Nie musi to być koniecznie dosłowne czytanie i pisanie. Psychologia rozwojowa dziecka wyrażnie wskazuje, że dziecko do 6. roku życia uczy się głównie poprzez kreowaną zabawę, dlatego przedszkole jest dla niego optymalnym miejscem do wszechstronnego rozwoju również emocjonalnego pod warunkiem oczywiście, że będzie miało szczęście trafić pod skrzydła kompetentnych i twórczych nauczycieli. Ufam w wiarygodność słów pedagoda,który skoro się przyznaje, że niszczy to pewnie niszczy, skoro widząc znudzone i bijące się dzieci nie jest w stanie nic zrobić, to pewnie tak jest w tym przedszkolu. Ubolewam, że są jeszcze takie przedszkola.
    Proponuję wgłębić się w wypowiedzi innych pedagogów na tym forum, wsłuchać się w głosy rodziców a mniej uciekać się do prywatnych ścieżek, które nie są konstruktywne. Ja nie mam zwyczaju obrażać nikogo a Panią absolutnie nie podejrzewam o brak kompetencji i głupotę.Autor.

  26. Proszę Pana. Jestem bardzo dobrym pedagogiem. To jest opinia Rodziców. Przepraszam za zwrot ,,głupota wypowiedzi”. Zreflektowałam się od razu, i wysłałam drugą wypowiedź poprawioną, której Pan nie zamieścił. Być może tej też Pan nie zamieści. Bo Pan wybiera wypowiedzi do dyskusji – te które Panu pasują.
    Dzieci 6 letnie mogą być w przedszkolu. Oczywiście, że tak. Ale wówczas trzeba wycofać nową podstawę programową i przywrócić do łask poprzednią, pozwalającą dziecku na naukę.
    Ma pan rację. Podstawą pracy i nauki dziecka jest zabawa. Tylko inne zabawy są trzylatków, a inne sześciolatków. Inne zabawy będą u 10 – latków. Zatem trzylatek zainteresuje się zabawą dydaktyczną na podst. ks. Z. Bogdanowicz, np. Gdzie ukryta jest lalka, Ciepło – zimno, Zgadnij, którego przedmiotu brakuje. Dziecko 6 letnie tymi zabawami już się nudzi. Interesują je komórki, nazwy marki samochodów, tablice rejestracyjne aut, klawiatura komputera. W przedszkolach jest zakaz wprowadzania liter i cyfr. Przyjdzie Rodzic dziecka mniej zdolnego i ma prawo mieć pretensje. Dyrektor na hospitacji również. Podstawa programowa zabrania nauki.
    Odnośnie sportu – dziecko 6 letnie interesuje inny sport niż trzylatka. Tutaj mobilizuje ich rywalizacja, zdobywanie miejsc i punktów – zatem przeliczanie i określanie wielkości.
    Nie napiszę, że nie ma Pan racji w swoich wypowiedziach bo i tak pana nie przekonam. Jestem praktykiem. Przyłączam się do opinii przewodniczącego ZNP.
    Pani Minister, państwo i tacy jak Pan – robią dzieciom sześcioletnim krzywdę. Powinno się obowiązkowo wysłać dzieci 6 letnie do szkoły, LUB zmienić podstawę programową przedszkola pozwalając nauczycielom na naukę: litery, cyfry, analiza i synteza.
    A jak Pan wytłumaczy, że we wszystkich krajach Europy obowiązek szkolny rozpoczyna się w wieku 4 – 6 lat? Tamtejsi pedagodzy też są zacofani? W Anglii dzieci siedzą w ławkach szkolnych od 4 roku życia. Pozdrawiam.

  27. Zatwierdzam wszystkie refleksje – również te, które nie są zgodne z moimi i większością wypowiedzi na tym forum, gdyby Pani je przeczytała to nie byłoby tych zbytecznych aluzji. Temat inicjacji szkolnej dla 3 i 4 latków na zachodzie też był poruszany. Myślę, że nie wnika Pani w istotę problemu o czym świadczy fakt, że krąży Pani wokół tematu bez konktretnej propozycji, nie odpowiadając wprost na zadane pytanie. A do tego jakim jest pedagogiem sama Pani się przyznała w swojej wypowiedzi, że zakazuje i hamuje Pani swoim dzieciom pęd do nauki, to Pani słowa, proszę przeczytać uważnie swoją wypowiedź. Ostatnio obserwowałem w jednej ze szkół, gdzie bawili się 6 latkowie z zerówki, jak doświadczony nauczyciel, podczas zabawy tanecznej uczył dzieci matematyki, historii i jednocześnie angielskiego. Bardzo podobne podejście nauczycieli widziałem w kilku przedszkolach. Nikt nie podkreślał, że jest dobrym pedagogiem. Miał inwencję, pomysły, dzieci nie miały czasu na nudę, nie biły się, a ich naturalny pęd do wiedzy nie był hamowany, a wręcz przeciwnie. Na klawiaturę komputerową, komórkę dzieci mogą poczekać. Nie jest to konieczne na tym etapie ich rozwoju psychoedukacyjnego. Niech Pani to raz jeszcze przemyśli.
    Autor.

  28. Pan mnie nie lubi Panie Mareczku. Ot stuprocentowy mężczyzna. Ma Pan swoje racje i nie uznaje innych.
    Ja też uczę dzieci fantastycznych tańców, do różnej muzyki, z akcesoriami. 5 razy przygotowane przeze mnie sześciolatki występowały na festiwalach wojewódzkich. Również – teatrzyki. Owszem rozwijam pamięć odtwórczą…. e…, nie będę się chwalić. Wiem, że mam rację. Nie ma rozwijania logiki bez matematyki. Muszą być konkretne cyfry, pomoce dydaktyczne, zadania, przeliczanie, ocenianie ,,na oko”. Jak streścić historię jeżeli nie ma reguł czasu przeszłego?
    Dużą szkodą dla sześciolatków jest wspólne zdobywanie wiedzy z pięciolatkami. Nie powinny być przez kolejne lata 5 i 6 latki w jednych grupach. Tracą dzieci ze starszego rocznika. Jeżeli ja mam 38 lat, a Pan 40 lat – to wiek biologiczny w codziennych realiach nie ma znaczenia. Inaczej to się kształtuje w dzieciństwie. Dziecko roczne w porównaniu z dwulatkiem – kolosalna różnica. Podobnie pięciolatki z sześciolatkami. Między nimi jest bardzo duża różnica rozwojowa. Nie powinny być w jednej grupie, z identycznymi wymaganiami wychowawczo – dydaktycznymi. Tak jak od dwulatka trzeba wymagać więcej niż od rocznego dziecka.
    I cytuję Pana: Niech Pan przeczyta uważnie swoją wypowiedź – tzn. tytuł wątku. 6 – latki w szkole ustawowy bubel. Okey – mogą być w przedszkolu, ale muszą mieć podniesioną poprzeczkę. Powinien być program dla nauczycieli, który im pozwoli przeliczać, rozwiązywać proste zadania logiczne, poznawać litery, sześciolatki fajnie przyswajają znaki równości i nierówności… Dopóki program dydaktyczny jest taki sam dla 5 i 6 latków, nie jest zróżnicowany – uwstecznia się sześciolatków.
    Dla przykładu: jeżeli dziecko będzie kilka lat w pierwszej klasie, i nie będzie miało możliwości poznania wiedzy z kolejnych klas – to jej nie zdobędzie. Z kim przystaje takim się staje. Będzie stale na poziomie młodszych kolegów. I tak pana nie przekonam. Teraźniejsze manipulacje – obecne trzy lata, plus kolejne dwa lata, w których dwa roczniki dzieci będą w jednych grupach przedszkolnych i w tych samych klasach jest dużą krzywdą dla dzieci. Krzywdę tą robi Państwo, które powinno chronić swoich obywateli.

  29. Piszę Pani Kseniu, chociaż myślę, że ma Pani inaczej na imię, /zawodowe przeczucie/.W tym wątku zgadzam się z Panią w 99%. Ten 1 % dotyczy pierwszego zdania. Otóż lubię Panią, od początku uważałem, że jest Pani dobrym pedagogiem.To o czym Pani pisze jest w ostatniej wypowiedzi jest smutnym odzwierciedleniem naszej rzeczywistości. Ja jestem przeciwko każdej nieprzygotowanej ustawie, nieprzemyślanej, nieskonsultowanej z ekspertami w danej dziedzinie. Jako lekarz mam ten sam problem z ustawą refundacyjną. Jest potrzebna jak reforma w edukacji ale jest to kolejny bubel prawny. Niech sobie Pani wyobrazi, że są leki bezpłatne a pacjent musi za nie dopłacić, są leki na ryczałt gdy za ten sam lek w odpłatności 30% pacjent zapłaciłby mniej. To są niedopracaowania potrzebnych ustaw. Ustawa wywołuje wiele nieporozumień między lekarzami a aptekarzami a
    cierpią na niej pacjenci, podobnie jak w koniecznej ustawie edukacyjnej cierpią dzieci.Mój post nie jest przeciwko nowoczesnym, mądrym, koniecznym ustawom ale jest buntem przeciw nieprzemyślanym,wynikającym z potrzeby ekonomicznej bublom, których konsekwencje ponosić będą w tych dwóch przypadkach dzieci i pacjenci. Pozdrawiam Autor.

  30. A ja bardzo długo i mocno zastanawiam się z mężem co do posłania naszego tegorocznego sześciolatka do pierwszej klasy. I tak,
    1)jeśli zostawię go jeszcze rok w przedszkolu – to nic nowego się nie nauczy,
    2)do punku przedszkolnego – ten sam program co już przeszedł jako 5 latek w przedszkolu, więc to również nie ma sensu
    3)do szkoły do 1 klasy – i tu się zaczynam łamać, oglądałam szkołę, dzieci 6letnie mają oddzielny korytarz gdzie: mają swoje szafeczki, nie słychać tam dzwonków – pracują zupełnie innym systemem, mają świetlicę tylko dla nich gdzie mogą się wyżyć jak już nie dają rady pisać i skupiać się i ubikacje dostosowane do ich wzrostu. Dodatkowo jest mini plac zabaw na drugim korytarzu ze zjeżdżalnią. Rozmawiałam z panią która teraz prowadzi taką klasę, mówi że dzieci znakomicie się odnajdują, niektóre już czytają płynnie, inne się dopiero uczą. Idą z programem wolniej od klasy siedmiolatków ale mają 3 lata na to żeby wyrównać. Zwyczajnie, mają dni kiedy chłoną wszystko jak gąbki i takie gdzie ledwo da się przemycić materiał. Ale dzielnie realizują program. Mam wrażenie że to problemy każdej klasy pierwszej. I chyba ważne jak na to patrzą w szkole. Jaki nauczyciel. I jak przystosowana szkoła.
    Czyli jednak można. Dodam że to szkoła państwowa.

  31. Cieszę się, że jest tak świetnie przygotowana szkoła, mam nadzieję, że i personel dydaktyczny jest odpowiednio przygotowany do pracy z 6 latkami. Wtedy reforma może być realizowana. Obawiam się jednak, że jest to ewenement na mapie polskiego szkolnictwa podstawowego. Skoro reforma została przesunięta na 2014 rok to znaczy, że władze doszły do wniosku, iż na tym etapie to byłby rzeczywiście bubel prawny. Świadczy to tym, że nasze i nie tylko nasze głosy rozsądku dotarły do ministerstwa edukacji.Ciekawe jak się teraz czują Ci, kórzy tak bezkrytycznie, bez zastanowienia popierali wprowadzenie tej psudoreformy, skoro sami ustawodawcy wycofali się z jej realizacji. Pozdrawiam wszystkich tych za i tych przeciw. Myślę, że głosy te popierające reformę edukacyjną były tak absurdalne i nieprzemyślane, że w pewnym sensie i one przyczyniły się do jej wstrzymania. I o to mi chodziło,
    Teraz czas na reformę zdrowotną!!! Czy wiecie, że na liście refundacyjnej są leki bezpłatne za które pacjent będzie musiał zapłacić? Czy wiecie, że niektóre leki zryczałtowane są droższe niż w odpłatności 30% ?? Zapytajcie w swoich aptekach. Szok!!! Tak, ale to już temat na inne forum.

  32. Szanowni Państwo, moje dziecko zostało wypchnięte z przedszkola, o tym ,że nie będzie już grupy 6-cio latków dowiedzieliśmy się w kwietniu(drzwi otwarte w szkołach były do lutego). To był szok, byliśmy pewni, że córka ma jeszcze rok czasu na beztroskę i zabawę. I powiem szczerze nie chodzi o intelekt(z nauką radzi sobie świetnie), ale emocje które jej i nam towarzyszą od września to istna puszka Pandory. Nie potrafi odnależć się w grupie(a była w przedszkolu lubiana, nie płakała, przynależała do grupy). O zgrozo(łzy zaciskają gardło)pojawiły się tiki nerwowe, płacz. Trafiliśmy do mieszanej klasy(6 i 7 latki paranoja). Takie małe dziecko nie jest przygotowane do takich gierek szkolnych. Nie chcę generalizować więc opowiem o naszym przypadku. Córka nie może pogodzić się z tym, że koleżanka po kilku misiącach sidzenia razem w ławce się przesiadła. Oczywiście mówimy trudno czasami tak bywa, sidzenie samemu w ławce niesie ze sobą nawet korzyści, masz więcj miejsca, swobodnie rozłożysz książki itp. Ale jak u diaska zalepić tę dziurę emocjonalną w sercu!!! Drugi przykład zgłosiła się do konkursu recytatorskiego(podkreślam nie chodzi o intelekt, druga rzecz osobowość ma zapaleńca, świat córkę bardzo intersuje i różne wyzwania). Proszę Państwa gdybym tylko wiedziała, że sprawa się tak potoczy, próbowałbym odwieżć moje dziecko od tego przdsięwzięcia. Ocenia w szkole nie tylko nauczyciel, ale również koledzy z klasy. Ponoć ich to też czegoś uczy(być może, ale nie trzeba być geniuszem, by widzieć, że dzieci zagłosują na swoich liderów). Morał jest taki zagłosowała na córkę jedna koleżanka(ta która się przesiadła)i dziecko wróciło do domu na tarczy z przekonaniem NIKT MNIE NIE LUBI. Oczywiście znowu tłumaczenie, jesteś bardzo odważna,dostałaś najlepszą ocenę, już na przyszłość będziemy wiedzieć, że dzieci też oceniają taki konkurs i może lepiej oceniać niż być ocenianym. Kolejna sytuacja podchodzi do grupy dziwczynek, pytając w co się bawicie i czy można się przyłączyć-odpowiedz NIE- znowu płacz. Kolejna próba mają coś zrobić w 4-y osoby, jedna z koleżanek 7-mio latka wyklucza córkę i znowu płacz. Próbując nawiązać znowu kontakt słyszy NIE nie bawisz się bo nie należysz do klubu. Próbujemy w domu ratować sytuację, ale smutek rozdziera nam serce. Gdzie się podziało nasze radosne, cudowne dziecko. Przykładów mogłabym tu przytoczyć na książkę. Dzieci 6-cio letnie są w szkole zostawione same sobie nie rozumieją tych pokręconych emocji, potrzebują wsparcia i arbitrażu(gdyby ktoś się zainteresował dlaczego płacze(proste bo jest jej przykro)może, gdyby koleżanka przeprosiła, a Pani negatywne zachowanie szkalowała, to……. Nie musielibyśmy umawiać właśnie wizyty u neurologa i psychologa. Pozdrawiam wszystkich i przemyślcie Państwo swoją decyzję posłania 6-cio latka do szkoły do 1 klasy na wszelkie możliwe sposoby.

  33. Smutne! Dlatego, cyt. – przemyślcie Państwo swoją decyzję posłania 6-cio latka do szkoły do 1 klasy na wszelkie możliwe sposoby.Pozdrawiam Autor.

  34. Witam,mój synek w grudniu 2012 skończy 6lat. Zastanawiam się cały czas czy posłać go do pierwszej klasy, czy do zerówki. Testy które mają określić czy dziecko nadaje się do szkoły będą przeprowadzane w przedszkolu w kwietniu a ja muszę dokonać wyboru w marcu (wtedy jest rekrutacja w szkołach)paranoja, Zebranie w przedszkolu gdzie uczestniczyły psycholog, nauczycielki ze szkół podstawowych oraz logopeda polegało na agitacji abyśmy posłali nasze dzieci do pierwszej klasy, wszyscy zgodnie twierdzili że nasze dzieci w szkolnych 0 będą się nudzić, że szkoły są idealnie przygotowane na przyjęcie 6latków i różnych kilka argumentów. Nie wiem jeszcze jaką podejmę decyzję ale odnoszę wrażenie że koniecznie chcą jak najwięcej 6latków w 1klasach, po to by udowodnić, że pomysł rządu był trafiony. Nic decyzja należy tylko i wyłącznie do nas rodziców i na nasze szczęście i nieszczęście! Pozdrawiam, Gorąco Pana Marka.

  35. Mojego synka posłałem do zerówki, skończył 6 lat i również były naciski aby poszedł do pierwszej klasy. Jestem przekonany, że dałby sobie radę. Tylko w imę czego? Synek w zerówce nie nudzi się, zajęcia są kontynuacją zabawy z przedszkola i pewnych form typowych dla zajęć szkolnych.A fakt, przeprowadzania testów przedszkolnych w kwietniu i konieczności podejmowania decyzji co do szkoły w marcu jest tak absurdalny jak cała ustawa, która na szczęście została odłożona i mam nadzieję, że zanim wejdzie w życie to ustawodaca głęboko ją przemyśli, zmodyfikuje zainspirowany refleksjami światłych ludzi, którzy wypowiedzieli się na tym forum. Pozdrawiam ich wszystkich ale również i tych popierających absurdy, bo jak wspomniałem wcześniej i oni w pewnym sensie przyczynili do wstrzymania tej nieprzygotowanej ustawy przytaczając niekiedy groteskowe argumenty, które tak ośmieszały pomysł i pomysłodawców, że szybko się wycofali z wporwadzeniem jej w życie. Autor.

  36. witam
    Jestem człowiekiem starej daty (ponad 50 lat),wychowałem dwie córki.Obydwie już dawno przekroczyły wiek niepełnoletności.Mam jeszcze synka,który chodzi do piewszej klasy szkoły podstawowej i dziś ( 15 luty 2012)dowiedziałem się że w szkole nauczył się literki B,a wczoraj cyferki 7. Nie wiem ,może ja jestem głupi albo za stary ,ale za moich czasów nauki(zresztą moich córek też) ja umiałem po siedmiu miesiącach nauki w pierwszej klasie podstawówki czytać zdaniami,rozumieć co czytam,liczyć,dodawać,odejmować w zakresie licb 1-10.
    Moje pytanie brzmi:co za imbecyl ,że użyję bardzo delikatnego określenia , zmienił system,program ( nie wiem jak to określić)nauczania ?.Wydaje mi się że metoda nauczania istniejąca odkąd ja pamiętam była dobra(Ala ma kota,stary Elementarz).Po co ją było zmieniać?
    Pozdrawiam

  37. Witam, jestem mamą 3 i 6-latka (dziecko z grudnia 2005 r.), teraz uczęszcza do zerówki. Chłopiec jest zadowolony z przedszkola ale z nauki nie za bardzo, pani daje książkę do czytania w domu, ale on przeżywa katusze kiedy ma do niej usiąść.Kiedy pomyślę że miałam możliwość nie wysyłania go jeszcze do szkoły, to dziękuję losowi. Chcę podkreślić że istnieje ogromna różnica pomiędzy dziećmi z grudnia a ze stycznia tego samego roku.Uważam że rodzice powinni sami decydować czy dziecko chcą posłać wcześniej do szkoły czy nie. Jedne dzieci się do tego nadają, inne nie. Tak było zawsze.Po co to zmieniać. Mój drugi syn będzie miał gorzej a podobny jest do starszego, chłopców interesuje głównie zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa, niestety szykuje się dużo stresu…..

  38. Witam
    Jestem mamą 6-letniej dziewczynki.Uczęszcza do żarówki od września 2011 roku, cały czas myślałam ,że pośle ją w wieku 6 lat do pierwszej klasy i muszę z przykrością stwierdzić ,iż kierowałam się swoją chorą ambicją. Ale poszłam po rozum do głowy i zaczęłam pytać ludzi doświadczonych i mądrzejszy ode mnie i teraz wiem jaką krzywdę zrobilabym swojemu dziecku posyłając ją od września do szkoły. Też jak niektórzy z piszących na forum jestem pedagogiem i mam doświadczenie w pracy z dziećmi, choć z krótkim stażem i uważam że dzieci 6 letnie nie są emocjonalnie dojrzałe do spełniania obowiązku szkolnego. Myślę że trzeba szukać odpowiedzi na pytanie posyłać czy nie do szkoły szczególnie u psychologów dziecięcych,którzy mają odnośną wiedzę z zakresu rozwoju psychicznego dzieci. Z mojego krótkiego doświadczenia wiem że to co robią dzieci w przedszkolu niekoniecznie przekłada się na to jak sobie radzą w późniejszym okresie. Tak więc kochani rodzice pytajcie i obserwuje swoje dzieci bo nie zawsze jest tak jak nam się wydaje i nie dajcie się omamić opiniami narcystycznej pseudopedagog Kseni. Bo cóż to za pedagog u którego podczas zajęć dochodzi do bujek a dzieci zamiast twórczo się rozwijać po prostu się nudzą? Życzę wam rodzice mądrych wyborów bo wasze decyzje będą procentować miejmy nadzieję że pozytywnie.

  39. Dziękuję Joanno, mam nadzieję że i Xenia przeczytała Twoją wypowiedź. Zawsze jest czas na naukę refleksję i zweryfikowanie swoich nieprzemyślanych wywodłów. Dobrze że są tacy rodzice jak Joanna. Autor.

  40. Witam ponownie.
    Posłaliśmy naszą 6-letnią córkę do 1 klasy.Nie ukrywam,że obawialiśmy się czy sobie poradzi i to nie intelektualnie,ale właśnie emocjonalnie.Na szczęście córka właśnie w szkole nabrała większej odwagi i wiary w siebie.Rzeczy,które były dla niej w przedszkolu wielkim problemem,teraz przestały nim być.Widzimy w niej wiele zmian na lepsze.Oczywiście,że córka chce się jeszcze bawić i wcale jej tego nie zabraniamy.Po lekcjach zostaje na świetlicy,gdzie razem z rówieśnikami się bawi.W domu także jest czas i na zabawę i na naukę,której nie ma wiele.
    Są zdania,że dziecko sześcioletnie potrzebuje dużo ruchu i zabawy.Myślę,że tego potrzebuje i 10-latek.Bez względu na wiek większość dzieci i tak wybierze beztroskę zamiast nauki.Wiem,że pewnie tą wypowiedzią się niejednemu narażę,ale chcę ułatwić decyzję rodzicom którzy nie wiedzą co zrobić.Ja w zeszłym roku bardzo potrzebowałam tego typu wypowiedzi.
    Przed podjęciem tej trudnej decyzji rozmawiałam z różnymi osobami.Byli to zarówno pedagodzy, psycholodzy,jak i rodzice dzieci,które poszły już wcześniej do szkoły i tych,które nie poszły.Zdania mieli bardzo podzielone na temat posłania córki(wszystkich dzieci)wcześniej do szkoły i w żaden sposób nie ułatwili nam podjęcia słusznej decyzji.
    Uważam,że dobrze zrobiliśmy, posyłając dziecko wcześniej do szkoły.Nasza córka także jest zadowolona z tego faktu.Materiał w 1 klasie naprawdę jest taki jaki”myśmy”przerabiali mając 6 lat.

  41. Witam wszystkich!
    Ciągle słucham i czytam różne wypowiedzi na temat 6-latek w szkole i niektóre wypowiedzi są przerażające. Nie wyobrażam sobie, żeby mój syn musiał iśc do szkoły w wieku 6 lat. Teraz ma 8 i od września jako 7-latek zaczął naukę w szkole i jest to w porządku. Jednak mam jeszcze młodszych synów i w ich przypadku nie będę miała wyboru co jest dla mnie przerażające. Zreszta straszne są dla mnie wszystkie wypowiedzi, w których porównujemy nasze realia zycia do zachodnich. Tam wiele rzeczy jest inaczej, a przede wszystkim kadra pedagogiczna jest inaczej przystosowywana do pracy z dziecmi. Wkurzam się gdy czytam jak to jest na zachodzie, a my myślimy zwyczajnie po polsku, czyli głupio. Nasi pedagodzy nie umieja pracowac z dziecmi, nie umieją podejśc do dziecka indywidualnie, a pedagodzy ze starszym stażem to już w ogóle nie rozumieją potrzeb emocjonalnych dzieci. nie wyobrażam sobie gdyby mój syn musiał iśc do szkoły jako 6-latek. Z drugiej strony wkurza mnie ta reforma, bo dlaczego jakiś dureń z wielkiej polityki odebrał mu prawo do uczenia się w zerówce czytania czy poznawania liter. Ta reforma jest g…. warta. Jakoś nie narzekam na to jak sama się uczyłam. Przestańcie tak wpatrywac się w ten zachód nie wszystko co nasze musi byc złe i nie wsystko trzeba poprawiac. No a jeśli ktoś chce poprawiac to niech to najpierw dobrze przemyśli, skonsultuje z ODPOWIEDNIMI LUDŻMI, “5” razy się zastanowi jak tą reformę, zmianę przeprowadzic, żeby nikomu nie zaszkodzic, a nie teraz będzie testowac na naszych dzieciach swoje nie do końca przemyślane reformy.

  42. Ja posłałam swoje dziecko w wieku lat 6 do I klasy. Szkoda, bo chociaż uczy się znakomicie, to nie zbyt dobrze traktowane są dzieci “młodsze” przez te starsze z tej samej klasy. Starsze sie wymądrzają, tworząc wyraźny podział. Córka nie rozumie jeszcze pewnych zachowań, które występują już u starszych dzieci. To jednak jest duża różnica wieku. Moje dziecko ciągle biegnie, żeby osiągnąć pożądany cel, starszym dzieciom przychodzi to łatwiej, a nauczyciel ocenia i tak wyniki, a nie wkład pracy. I wymaga, aby dzieci młodsze myślały już tak jak starsze (bo skoro poszły rok wcześniej…)Nie jestem przeciwnikiem ^latków w szkole, nie, wręcz przeciwnie. Uważam, jednak, że klasy powinny być jednolite pod względem wieku, a nie mieszane. Pozdrawiam. Mama i nauczyciel w jednym;)

  43. Trudno mi polemizować nad programem nauczania w pierwszej klasie, bo wcześniej było inaczej.
    Jednak nie można dopuszczać do klas złożonych z dzieci 6 i 7 letnich. Inna sprawa to wypychanie dzieci z przedszkola do szkolnej grupy przedszkolnej lub 1 klasy. Tworząc złe warunki dla grup przedszkolnych Rodzice decydowali się zapisać 6 latki do 1 klasy, bo tak bardzo pani dyrektor przekonywała o zdolnościach dzieci…
    Potem był płacz. Po roku następna grupa dzieci również została “wypchnięta” z przedszkola. Czy rzeczywiście wójt/burmistrz ma prawo skierować dzieci 6 letnie do grup przedszkolnych, bez uchwały Rady Gminy/Miasta ? Jak było w innych miejscowościach.

  44. Ludzie muszą się dowiedzieć, ze ta reforma to nie jest dla dobra dzieci tylko to część reformy emerytalnej – chodzi o to by dzieci poszły wcześniej do szkoły i pracowały na emerytury. Nie ma tu nic dla dobra dzieci. Ci co są przeciw reformie emerytalnej powinni też być przeciw tej reformie – bo to będzie eksperyment robiony bez pieniędzy kosztem małych dzieci. Nie tylko rodzice ale wszyscy ludzie wyjdą na ulice i nie poślą w odwecie dzieci do szkoły…

  45. moja kochana córcia tak przerażona chodzeniem do zerówki a ma dopiero 5 lat.nie wiem co robic jak moge ja odroczyc ten rok…..wiem ze sie nie da.rano przed wyjsciem dostaje ataku bolącego brzuszka ze strachu i siedzi na ubikacji.chryste czy albo ja żle z nia postepuje i wziosc ja po prostu na hama czy jak.nie mam pojecia zielonego co dalej.ciagle w domu nie moze siedziec bo potem jest jeszcze gorzej i od nowa sie zaczyna stres.masarka jakaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *