Kliknij poniższy przycisk aby zadzwonić: 601 857 878
X

Szok!!! W szponach obsesji czyli owładnięcie władzą. Polityk bez empatii. Czy to już choroba?

Inwazja głupoty. W szponach obsesji czyli owładnięcie władzą. Polityk bez empatii. Czy to już choroba?

Owładnięcie żądzą władzy jest stanem uzależnienia od sprawowanej władzy, powodującym zaburzeniem równowagi pomiędzy nią a innymi ważnymi sferami naszego życia.

Granica rozdzielająca uzależnienie od sprawowania władzy od nałogu jest bardzo subtelna, łatwo ją przekroczyć nie zdając sobie z tego sprawy.

Jak działa uzależnienie od władzy?

Ludzie uzależnieni od władzy oddzielają się od rzeczywistego świata, oddalają od rodziny, przyjaciół, tracą zdolność prawidłowej oceny rzeczywistości.

Należy tu podkreślić, że mamy do czynienia z owładnięciem władzą nie tylko w zrozumieniu osób sprawujących swoje funkcje w rządzie, ministerstwach , ale i władzy na niższych jej szczeblach: np. burmistrzów, wójtów, czy wręcz u prezesów, dyrektorów, naczelników.

Osoby te nie potrafią ustalić kim są gdy nie sprawują swojej funkcji. Zazwyczaj nie mają wielu odpowiedzi na pytanie kim są po powrocie do domu. To być może sygnał, że są już w szponach uzależnienia od władzy.

Często zadawane mi jest pytanie, kim jest uzależniony od władzy, jakie ma cechy osobowości?

Cechy osoby uzależnionej od władzy

Niewątpliwie są to osoby  próżne, zarozumiałe, skłonne do megalomanii, nie rozstają się z komórką i laptopem nawet na urlopie, traktują siebie jako osobę niezastąpioną, często nie dotrzymują obietnic, tracą kontrolę nad rzeczywistością, nie mają jakichkolwiek innych zainteresowań, tracą  właściwe  poczucie humoru, śpią 4-5 godzin na dobę, czasami czują się niedowartościowane.

Cechuje ich:

  • nadmierna wrażliwość na niepowodzenia i odrzucenie
  • tendencja do przeżywania długotrwale przykrości
  • podejrzliwość
  • ujmowanie obojętnych działań otoczenia jako wrogich
  • sztywne poczucie własnych praw
  • przecenianie własnego znaczenia
  • pochłonięcie wyjaśnieniami wydarzeń
  • przewrażliwienie
  • autorytarność
  • pozbawiona wystarczających podstaw
  • podejrzliwość, że inni ich wykorzystują zaabsorbowanie bezpodstawnymi wątpliwościami co do lojalności partnerów
  • niechęć do zwierzania się innym, spowodowana nieuzasadnionym lękiem, że informacje te zostaną użyte przeciw nim w złych intencjach
  • odczytywanie ukrytych, poniżających lub groźnych znaczeń z niezłośliwych uwag lub zdarzeń
  • ciągłe noszenie urazów, czyli nie wybaczanie zniewag, krzywd lub afrontów
  • dostrzeganie ataków na ich charakter czy reputację, które nie są widoczne dla innych oraz szybkie reagowanie na nie gniewem lub przechodzeniem do kontrataku
  • straszenie konsekwencjami
  • pomawianie innych
  • grożenie sądami

Najbardziej niebezpieczne jest gdy u osób owładniętych żądzą władzy rozwijają się skłonności paranoiczne. Dotyczy to szczególnie osób u których występuje chłód emocjonalny, wycofywanie się z kontaktów z przyjaciółmi, wrogość, nadmierna podejrzliwość, nadmierna wrażliwość na lekceważenie i krytykę, niezdolność do wybaczania urazy. U których występowała patologia więzi międzyludzkich, frustracja potrzeb, wychowywanie w atmosferze nieufności i podejrzliwości.

Niekiedy u tych osób dochodzi do ujawnienia się zespołu paranoicznego, zespołu podobnego do paranoi, mającego charakter reaktywny który jest określany jako reakcja paranoiczna (zespół paranoiczny).

Zespół ten charakteryzują usystematyzowane urojenia (najczęściej prześladowcze, oddziaływania, wielkościowe). Wszędzie są podsłuchy, siły specjalne, układy, wszyscy wszystkich nagrywają, obserwują.

Urojenia interpretacji
- wynikające z bezkrytycznie fałszywej oceny prawidłowych spostrzeżeń swych chorobliwych koncepcji.

Urojenia prześladowcze rozwijają się najczęściej w związku z przeszkodami na jakie natrafia dana osoba w swej działalności i realizacji swych chorobliwych dążeń.

Reakcja paranoiczna czasem dotyka osoby, zakompleksione z powodu nieatrakcyjnego wyglądu, niskiego wzrostu, osoby złośliwe, wredne, u których zaburzenie powoduje zła komunikacja z innymi osobami, niepewność co do ich intencji.

Reakcjom paranoicznym sprzyjają także paranoiczne cechy osobowości (nieufność, podejrzliwość, brak zdyscyplinowania społecznego, skłonność do opozycji, przekonanie o własnej wyjątkowości, deprecjonowanie innych, unikanie kontaktu wzrokowego z rozmówcą, woskowata twarz).

Reakcjom tym sprzyja również sytuacja nagłego lub przewlekłego stresu psychologicznego, nadużywanie alkoholu, izolacja, długie przebywanie poza domem, bariera językowa.

Pod wpływem niekorzystnego wydarzenia, godzącego w obraz samego siebie, dana osoba dochodzi do przekonania, że jest obiektem prześladowań, czuje się obserwowana i śledzona, szuka dowodów na spisek przeciwko niemu, staje się bardzo czujna i nieufna w stosunku do innych ludzi.

Czasem próbuje się bronić przed wyimaginowanymi prześladowcami, co może powodować ataki agresji wobec otoczenia. Gdy osiągnie jeszcze większą władzę, staje się wręcz niebezpieczny. Przejawia wówczas chęć panowania nad ludźmi. Wymyśla dla tego celu akty prawne, nakazujące, zabraniające, rozszerzające kompetencje różnych urzędów. Prowadzi gry, gierki, stwarza pozory uczciwości. Niebezpieczne jest pojawienie się paranoi u neurotyka. Neurotycy uskarżają się na nieokreślone dolegliwości somatyczne, narzekają na ciągłe kłopoty zdrowotne. Ich nastroje są bardzo zmienne. Mają skłonności do popadania w stany lękowe i załamania nerwowe. Miewają depresje i cierpią na bezsenność.

Skutki uzależnienia od władzy

Jakkolwiek owładnięcia władzą nie nazwałbym ściśle chorobą w pojęciu medycznym to jednak podobnie jak bycie w szponach alkoholizmu, narkomanii, hazardu, uzależnienie od sprawowania władzy jest w pewnym sensie chorobą zaprzeczeń.

Żaden uzależniony nie przyzna się do tego, że jest „maniakiem władzy”. Uważa że tak być musi, poświęca rodzinę, kontakty z dziećmi, własne zdrowie, wszystko dla władzy. Nie potrafi funkcjonować bez władzy, odczuwa coś w rodzaju przymusu władzy, podobnie jak alkoholik cierpiący na przymus picia, czy pracoholik odczuwający przymus ciągłej pracy.

Jak radzić sobie z tym problemem?

Leczenie owładniętych władzą jest niezwykle trudne, gdyż najczęściej owładnięty żądzą władzy nie zdaje sobie sprawy, że padł ofiarą uzależnienia.

Bagatelizuje sygnały rodziny, kolegów, lekarzy. Dobrze, że społeczny ostracyzm zniechęcający kiedyś ludzi do korzystania z porad psychiatry jest coraz mniejszy, to daje szansę na zwrócenie uzależnionemu uwagę że ma on problem

Staje się coraz modniejsze w świecie ludzi posiadających władzę posiadanie swojego psychoanalityka, jak dentystę czy fryzjera.

Żaden z nich nie przyznaje się jednak do owładnięcia, raczej do depresji, wyczerpania nerwowego, braku snu itp. Nie mają czasu na sen, na odpoczynek, relaks, popadają w kolejne uzależnienia od kawy, papierosów, alkoholu.

Kiedy dojdzie do wystąpienia syndromów paranoicznych leczenie jest jeszcze trudniejsze, gdyż chory zazwyczaj nie ma wglądu w proces chorobowy, czyli nie zdaje sobie sprawy ze swojego stanu psychicznego a i najbliższe otoczenie będące „zainfekowane” paranoją tj. zaindukowane objawami chorobowymi nie dostrzega problemu zarówno u osoby chorej jak i u siebie.

Sprawujący władzę mają najczęściej problem ze zrozumieniem innych, gubią empatię.

Jeżeli w ogóle kogoś lubią to tylko tych przydatnych, inni są pionkami, narzędziami do realizacji swoich chorych dążeń.

Kiedy ich poczucie własnej wartości jest zagrożone, a należy wiedzieć, że funkcjonują w ustawicznym stresie nafaszerowanym nieufnością, podejrzeniami stają się agresywni i jeszcze bardziej paranoiczni.

Badania

Ciekawe badanie przeprowadzili Greben Van Kleef z Uniwersytetu w Amsterdamie wraz z zespołem psychologów z Uniwersytetu Kalifornijskiego z którego wynikało, że u osób o wysokim poczuciu władzy nie można było liczyć na współczucie.

Partnerzy opowiadali sobie smutne, tragiczne wydarzenia, badano w tym czasie ich czynność serca. Elektrokardiograf nie wykazał u partnerów sprawujących władzę zmian w zapisie, nie było przyspieszenia czynności serca, które towarzyszyło osobom o niskim poczuciu władzy.

Adam Galinsky z Uniwerytetu Northwestern, Joe Magee z Uniwersytetu Nowojorskiego, Ena Inesi i Deborah Gruenfeld z Uniwesytetu Standforda polecili badanym aby narysowali na swoich czołach literkę E. Okazało się, że sprawujący władzę kilka razy częściej rysowali E w prawo a więc dla siebie, nie brali pod uwagę, że inni mogą tego nie odczytać. Potem narastała u nich nieufność i agresja do podwładnych, którzy nie rozumieli co ich władca chciał przekazać.

Sprawowanie władzy pozbawia cech człowieczeństwa, rządzący oddzielają się od społeczeństwa od jego problemów. Owładnięci władzą  przez pryzmat ekonomiczny, wysokie uposażenie stopniowo przestają rozumieć potrzeby innych osób, stają się bezduszni, bez empatii i wyrzutów sumienia.

Najprostsza radą aby nie zostać owładniętym władzą jest chociaż na chwilę zrzucenie "garnituru" ministra, sekretarza stanu, prezesa, dyrektora, w domu, na wycieczce, na spotkaniu u przyjaciół!. Nie stwarzanie z domu biura poselskiego, filii ministerstwa!

Znajdowanie czasu na relaks, rozrywkę, hobby, odróżnianie świąt, sobót i niedziel od pozostałych dni tygodnia!

Warto też znaleźć czas na rozmowę z psychologiem, psychiatrą, lekarzem rodzinnym.

Zobacz komentarze

  • Bardzo pouczające...Wprawdzie "życie uczy, że niczego nie uczy"...ale może warto ten artykuł wręczać wszystkim ludziom, który pretendują lub zajmują tak zwane "stanowiska". Tak ku przestrodze - "przed" ich objęciem? "Po" zazwyczaj jest już "po ptokach"...

  • To jest bardzo dobry artykuł o tych którzy myślą że życie ma tylko sens jeśli 'panuje się' nad kimś. Niestety dotyczy to również wielu z nas w życiu codziennym a jak pięknie byłoby gdyby wszyscy o tym zapomnieli bo życie jest tylko jedno To 'panowanie' ze strony jednostek byłoby po prostu śmieszne gdyby ze strony tych największych nie doprowadzało do tragedii.

  • W pełni zgadzam się z powyższym artykułem. Nie udało mi się znaleźć w najbliższym otoczeniu osoby, która by to potwierdzała (na szczęście). Lecz każdy z Nas pamięta afere, która zdarzyła się stosunkowo niedawno, rzekoma "napaść" na polskiego polityka w samolocie. Może jest to sytuacja o której mówi artykuł.

  • Jakby się tak dogłębnie zastanowić wedle przedstawionego artykułu to tak naprawdę na jakiekolwiek psychoanalizy nadawał by się każdy człowiek: nauczyciel przed rozpoczęciem pracy w szkole, pracownik sklepu spożywczego itp, jednak jeśli iść bardziej dogłębnie z przedstawioną logiką to jest chyba nawet konieczne aby osoby, które mają nami kierować poddawały się testom psychoanalitycznym itp po to by pełniły daną funkcję z chęci niesienia pomocy społeczeństwu i sprawowaniem jego wewnętrznych jak i zewnętrznych interesów w sposób godny i właściwy. Ja bym dodatkowo wolała, żeby prócz testów na skłonności "hitlerowskie" sprawdzać inteligencję osób, które mają nami rządzić, bo to co jest obecnie jest żałosne i karygodne, ale to już takie odejście od tematu :)

  • Ten artykuł powinien ujrzeć "światło dzienne". Powinien go przeczytać każdy kto zamierza zając wyższe stanowisko, gdyż daje on dużo do myślenia...

  • Uwazam, że takiego rodzaju testy psychologiczne powinny byc wprowadzone zamin ktos podejmie sie kandydowania na stanowiska rzadzace (bo po co marnowac glos). Podejscie, że każdy może znaleść sie na takim stanowisku jest bledne, a przy obecnym systemi tak wlasnie jest. Zgadzam sie z Kamila testy IQ bylyby mile widziane. Pomijając paranoje jaka ogarnela naszych politykow, a nawet wladze w malych spolecznosciach to najczesciej ludziom poprostu brakuje inteligencji i potrzeby tworzenia lepszej rzeczywistości.

  • Artykuł bardzo ciekawy, dający do myślenia. Testy psychologiczne powinny być koniecznością dla osób pretendujących na stanowiska rządzące aby zobaczyć czy nadają się one do odpowiedzialnych funkcji. Poza tym życie jest tylko jedno i poświęcanie rodziny oraz odrobiny przyjemności na rzecz pracoholizmu jest absurdalne.

  • Jestem jak najbardziej za badaniem osób ubiegających się o władzę. Jednak testy IQ tu nie zdadzą egzaminu gdyż niektórzy ludzie psychicznie chorzy cechują się ponadprzeciętną inteligencją. Lepiej sprawdzi się dogłębne badanie psychiatryczne takie jak przechodzą np. piloci. Z powodu choroby osoby rządzącej potrafi cierpieć ogromna liczba osób. Jak wiadomo patologia rodzi patologie.

  • Myślę, że przesiewowe badania psychiatryczne dla osób pretendujących do objęcia władzy są potrzebe, lecz z pewnością nie są panaceum na wszelkie problemy psychiczne ludzi sprawujących władzę. Z paru powodów:
    1. niewykluczone, że przez sito monitoringu prześlizgnie się osoba, która nie powinna. Będąc swiadomym tego, że ludzie władzy są badani uśpiło by to czujność opinii publucznej na różne niepokojące sygnały. A wtedy, nim się ktoś zorientuje, stan takiej osoby może poważnie zagrozić obszarowi jej jurysdykcji (dla wtajemniczonych: przypomnijcie sobie "Mozaikę Parsifala" Robeta Lunduma i postać Anthony'ego Pierce'a)
    2. osoba będącacałkowicia zdrowa psychicznie, a która dostała się do zepsutego światka polityki, może zostac "zaindukowana paranoją". Temu żadne testy nie są w stanie zapobiec.
    3. jest to problem czysto lokalny: w naszym pięknym kraju nad Wisłą takie testy, ich wyniki i odpowiedzialni lekarze byliby pod presją polityczną, testy i ich wyniki służyłyby za narzędzia walki politycznej, lekarze nawet najuczciwsi - byliby posądzani o korupcję i matactwo i pisanie opinii pod polityczne zamówienie - jak by uczciwi nie byli.
    Jest tylko jedno rozwiązanie problemu wariatów za sterami: zdrowy rozsądek i krytyczne spojrzenie na rzeczywistość. Czego niestety mamy deficyt, a czego bym sobie i Państwu z całego serca życzył.

1 2 3 7

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.